Tekst: Tomasz Ignaciuk
Dolina Mozeli to miejsce które powinien odwiedzić każdy miłośnik wina. To bez wątpienia najbardziej „wypełniony“ winem region produkujący wino. I co bardzo ważne – region o wyjątkowej, romantycznej naturze od widoków zaczynając na ludziach kończąc.
W uroczych wioskach i miasteczkach co krok napotykamy elementy związane z winem – ani przez chwilę nie jesteśmy w stanie mieć wątpliwości co do tego, co jest podstawą życia ludzi tu mieszkających.
Jedna z wiosek o nazwie Senheim kryje w swoim środku miejsce niezwykłe, ukazujące ogromną pasję swojego właściciela.
Niepozorny drogowskaz kieruje nas typową uliczką w stronę typowej mozelskiej karczmy-restauracji. Do wejścia prowadzą schody i mały taras. Naszą uwagę przykuwa jednak otwarta metalowa, rzeźbiona brama. To wejście do niecodziennego muzeum.
W małym holu wejściowym nie ma nikogo, dwujęzyczne napisy instruują jak i co dalej robić. Czytamy krótki materiał informacyjny, z którego wynika, że historia i rodzinne tradycje właściciela sięgają 1602 roku. Szmat czasu – robi wrażenie.
Na specjalnym panelu wybieramy przewodnika w języku angielskim. Ciekawi jesteśmy jaki będzie to przewodnik.
Wchodzimy do pierwszego pomieszczenia – długiego korytarza z kilkoma drzwiami. Zapala się światło i rozlega głos przewodnika. Wszystko już jasne – głos pojawia się w kolejnych pomieszczeniach wraz z zapalającym się światłem – czujniki ruchowe włączają kolejne przystanki na trasie zwiedzania.
Bogactwo eksponatów bardzo nas zaskakuje – jest ich wiele, setki w każdym pomieszczeniu. Poustawiane gdzie tylko jest to możliwe. Momentami jest ich tak dużo że trudno z dalszej odległości rozróżnić wszystkie z nich. Jest to bez wątpienia miejsce, na które trzeba poświęcić więcej czasu niż założyliśmy.
Przechodzimy przez salę z wieloma beczkami wina, widać że odbywają się tu degustacje. Oprócz informacji od lektora-przewodnika słyszymy też odgłosy pracującego wina w postaci delikatnego bulgotu i odgłosów bąbelków. Są tak naturalne, że mogą zmylić niejednego zwiedzającego.
Opisywanie nawet tych co ciekawszych eksponatów byłoby materiałem na całkiem sporą książkę – jak podaje przewodnik jest ich tu ponad 10 tysięcy, nie licząc szkła i kieliszków. Imponująca kolekcja – jej właściciel zbierał okazy przez ponad 40 lat.
Trasa zwiedzania kluczy przez podziemia budynku i wiodąc niemal przez zaplecze kuchenne doprowadza nas do sali restauracyjnej. I nawet tutaj zaskoczenie i to chyba największe. Wchodzimy do sali … teatralnej, w której zamiast krzeseł publiczności są stoły restauracyjne a na scenie jest kameralne miejsce z małymi stolikami na odpoczynek po głównym posiłku.
Na wszystkich ścianach widnieją eksponaty w ilości robiącej jeszcze większe wrażenie niż sama sala. Naprawdę niesamowite miejsce.
Przy barze opłacamy wejście do muzeum 3€ ! i dostajemy darmowy kieliszek znakomitego wina. Spędzamy chwile na tarasie rozkoszując się winem i dosyć niespodziewanie poznajemy właściciela muzeum – sympatycznego starszego pana, który przez kilka minut towarzyszy nam z winem i opowiada o swojej pasji.
Zapamiętamy to spotkanie na długo – dwa miesiące później niestety Dieter Schlogkamp pożegnał się z życiem. Muzeum prowadzone jest teraz przez jego syna ale widać, że tej twórczej pasji brakuje – robi się bardziej nowocześnie.
Wszystkim, którzy emocjonują się winem polecamy to miejsce.